Wyjechałem na kilka dni na wieś by naładować baterie. To takie smutne kiedy w najmniej oczekiwanym momencie tracisz życiowe i mentalne paliwo, a mózg Twój zaczyna wydawać zastanawiające parsknięcia i mlaski. Jestem więc w domu. W zasadzie brakuje mi tylko czarnego, leniwego kota, który usiadłby mi na kolanach i kominka, bo wszystko inne już jest. Przede wszystkim jest zima.
Taką to już mam naturę dwulicową, że raz od nadmiaru pozytywnych emocji rozsadzam otoczenie, innym razem zakładam maskę dołersa i lubię zimową samotność. Poza tym kiedy za oknem metrowa warstwa śniegu zalega podwórze, jakoś tak spokojniej na duchu się robi.
Gdyby ten post znalazlby sie na fb, na pewno kliknelabym "Lubie to"! ;)
OdpowiedzUsuń